Paulina Pawlak ma za sobą powitanie w Gdyni. Nowa koszykarka
Lotosu VBW Climy zadebiutowała w meczu przeciwko CCC Aquaparkowi Polkowice w Turnieju o Puchar Prezydenta Gdyni. Po meczu nie ukrywała zadowolenia z pierwszego występu oraz przyjęcia w drużynie.
- Trema jest zawsze. Chciałam pokazać się z jak najlepszej strony, jednak przez ostatni miesiąc nie trenowałam, przygotowujac się do matury. Z kolżankami z Gdyni zaliczyłam trzy treningi, no i debiut mam za sobą.
- Po meczu miałaś dokąd wracać?
- Oczywiście. Klub wynajął mi trzypokojowe, urządzone mieszkanie, z łazienką i kuchnią.
- Miałaś możliwość dokonania wyboru?
- Tak. Zaproponowano mi najpierw mniejsze lokum, jednak z uwagi na to, że będzie mnie odwiedzać rodzina, wolę mieć do dyspozycji więcej pomieszczeń. Wszystkie opłaty związane z użytkowaniem, z wyjątkiem rachunku telefonicznego, będzie ponosił klub.
- W niedawnej przeszłości prezes Mieczysław Krawczyk uzupełniał wyposażenie kuchni Katie Smith o teflonową patelnię. Twoja kuchnia jest wyposażona we wszystkie potrzebne sprzęty?
- Wszystko, czego potrzebowałam, było na miejscu. Prezes Krawczyk kilkakrotnie dopytywał się, czy niczego mi nie brakuje. Mogłabym wybrzydzać (śmiech), ale przecież nie będę mówiła, że brakuje mi jeszcze jednej łyżeczki czy widelca. Zresztą wiele rzeczy przywiozłam ze sobą.
- Jakich masz sąsiadów?
- Bardzo spokojnych. Są nimi: Natalia Wodopianowa, Iwona Niedobecka i Magda Pietrzak. Pięć minut drogi ode mnie mieszkania mają też Agnieszki - Szott i Bibrzycka. Troszkę dalej mogę spotkać prezesa Krawczyka i trenera Krzysztofa Koziorowicza.
- Widzieć trenera na treningu, a chwilę poźniej na zakupach, to dość niewygodne.
- Chyba robimy je w innych sklepach, albo w innych porach. Jeszcze się nie spotkaliśmy.
- W samochód klub także cię wyposażył?
- Oczywiście. Podobnie jak i wszystkie koleżanki z zespołu, otrzymałam lanosa. Mój jest zielony. Dostałam go w spadku po Gordanie Grubin. Benzynę muszę kupować sama. Serwisowaniem będzie zajmował się klub.
- W kontrakcie zażyczyłaś sobie, że chcesz grać z ulubionym numerem 6 na plecach?
- Nie. Do tej pory rzeczywiście grałam z szóstką i jeśli ten numer będzie wolny w Lotosie, to chętnie z niego skorzystam. Ale nie jestem przesądna. Numer nie jest dla mnie tak istotny. Sądzę, że grając z innym numerem nie zapomnę swoich umiejętności.
- Jak zostałaś przyjeta przez koleżanki w szatni?
- Wszystko było OK. Większość dziewczyn znałam wcześniej, głównie ze zgrupowań kadry. Nie pytałam się, gdzie mogę usiąść, tylko zajęłam pierwsze wolne miejsce.
- Musiałaś się wkupić?
- Nic z tych rzeczy. W żadnym z zespołów, w których grałam do tej pory, nie było takiego zwyczaju.