No i jest. Wczoraj, wczesnym popołudniem dotarł do Sopotu Jiri Żidek, nowy środkowy zespołu koszykarzy Prokomu Trefl Sopot. 29-letni Czech nie ukrywał zmęczenia podróżą lotniczą z Pragi do Gdańska via Warszawa. Mimo to przystał na rozmowę. Po niej czekała na gwiazdora europejskiej koszykówki niespodzianka. Przed budynkiem klubowym stał błyszczący, granatowy daewoo nubira combi. Tym wozem center będzie się poruszał po naszych drogach.
- Twój wybór Prokomu zaskoczył wielu. Tak szczerze, dlaczego zdecydowałeś się reprezentować od tego sezonu barwy soopckiego klubu?
- Otrzymałem informacje, że Prokom nie jest takim tam sobie klubem, będącym następnym w kolejce po mnie. To świetnie zorganizowana, koszykarska firma z ambicjami. Zdobycie tytułu wicemistrzowskiego w tak wymagającej lidze, jak polska ekstraklasa, jest wyczynem. Alba Berlin, gdzie grałem ostatnio to również klasowa firma, ale myślę, że Sopot nie ustępuje berlińczykom. Kontrakt z Prokomem uważam za duży krok do przodu w mojej karierze.
- Co wiesz o polskiej lidze?
- Hmm, wbrew pozorom wydaje mi się, że wiem dużo. Znam, spotykam wielu zawodników, którzy grali w waszej ekstraklasie. Wyrażali się o niej z wielkim uznaniem. Mówiono mi, że w polskiej lidze nie ma papierowych tygrysów. Nawet najsłabszy zespół może się pochwalić klasowymi zawodnikami i mocno postawić się faworytom. Poziom jest ponoć niesamowicie wysoki i wyrównany. Lubię takie wyzwania.
- Mam nadzieję, że to, co mówisz, to nie jest czysta kurtuazja. Czy znajdujesz się w formie, która pozwoli ci sprostać wyzwaniom naszej ekstraklasy?
- Jestem o tym przekonany. Uważam, że jestem w zupełnie przyzwoitej formie. Jestem profesjonalistą, dbam o siebie. A ponadto mam wspólnie z zespołem siedem, osiem tygodni do rozpoczęcia sezonu. Ten czas chciałbym poświęcić na wyszlifowanie swej dyspozycji, zgranie się z drużyną.
- Nie żałujesz, że nie będzie grał w Eurolidze?
- Wiele znakomitych zespołów nie gra w tych rozgrywkach. Także Prokom, ale zespół jest na najlepszej drodze, by osiągnąć ten cel. Chcę klubowi z Sopotu w tym pomóc.
- Przed tobą etap poznania poszczególnych zawodników Prokomu. Jak ci pójdzie?
- Nie powinno być z tym problemów. Z drużyny wicemistrza Polski znam już Dariusa Maskoliunasa, którego poznałem w Żalgirisie, oraz Joe McNaulla, przeciwko któremu grałem w amerykańskiej lidze uniwersyteckiej.
- Jesteś desantem swej rodziny nad polskim morzem?
- Przygotuję dla nich grunt. Na miejscu jest jeszcze wiele spraw do załatwienia. Myślę, że niedługo do mnie dołączą.
- Jakie nadzieje wiążesz z nadchodzącym sezonem?
- Oczekuję od siebie gry na wysokim pozimoie w ekstraklasie i Pucharze Europy. Mam nadzieję, że pomogę temu znakomitemu zespołowi w zdobyciu wszystkiego, co jest do zdobycia.
Żidek karierę zaczął w Sparcie Praga. 1995 roku rozpoczął przygodę z NBA, podpisując kontrakt z Charlotte Hornets (wybrany z nr 22). Wcześniej, przez trzy sezony grał w lidze NCAA (zdobył mistrzostwo ligi). "Szerszeniem" był przez dwa sezony, w tym czasie grał w Rookie All Star Game. W 1997 roku wzmocił Denver Nuggets. Żidkowi się tam nie wiodło i w lutym 1998 roku rozwiązano z nim kontrakt. Po romansie z Seattle Supersonics powrócił do Europy. Sezon 1998/99 zaczął już w szeregach litewskiego Żalgirisu Kowno. Kolejnym etapem był Ulker Stambuł. Sezon później Jiri grał już w słynnym Realu Madryt. Ostatnio reprezentował barwy Alby Berlin. Czech potrafi grać zarówno pod koszem jak i na obwodzie. Jest wyborowym strzelcem. Jego firmowym zagraniem podkoszowym są trudne do zatrzymania haki oraz zbiórki.