Troy Ostler pozostanie w Sopocie. Działacze Prokomu Trefla po rozmowach z agentem amerykańskiego koszykarza z łotewskim paszportem ustalili, że zawodnik otrzyma szansę zademonstrowania swej przydatności podczas turnieju o Puchar Prezydenta Sopotu. W poniedziałek Ostler dowie się, czy będzie zawodnikiem wicemistrza Polski w najbliższym sezonie.
Zaproponowany zawodnikowi i jego agentowi układ byłby przejrzysty, gdyby nie fakt, że Amerykanin nie jest w pełni zdrowy. Wciąż dokucza mu skręcony staw skokowy, uszkodzony w pierwszym meczu turnieju Mazovia Cup.
- Sytuacja w niedzielę wyglądała tak, że zawodnik nie nadawał się do gry. Mógł stać na kontuzjowanej nodze, jednak o bieganiu czy skakaniu nie było mowy - wyjaśnia
Paweł Cieśla, lekarz zespołu.
24-letni center, który ma za sobą serię zabiegów fizykoterapeutycznych, imponuje chęcią do gry w naszym zespole. Twierdzi, że jest gotów do walki na parkiecie!
- Pokazanie się w turnieju i walka w meczu ligowym to dwie różne sprawy. Przypuszczam, że zawodnik zostanie odpowiednio zatejpowany, staw skokowy zostanie zabezpieczony. Ryzyko większych uszkodzeń nie jest duże, lecz na pewno nie będę go namawiał do występu. Jest dorosłym człowiekiem. Jeśli podejmie taką decyzję, to weźmie na siebie także odpowiedzialność - ocenia doktor.
Działacze Prokomu dmuchają na zimne. Gdyby
Ostler wciąż miał problemy z kontuzjowaną nogą lub sportowo nie zyskałby uznania w oczach
Eugeniusza Kijewskiego, to w odwodzie pozostaje kilka innych kandydatur.
- Bierzemy pod uwagę wszystkie możliwości. Na razie sprawa obsady pozycji drugiego centra nadal pozostaje otwarta - twierdzi
Tadeusz Szelągowski, prezes klubu.