Zespół pierwszoligowych koszykarek Marcopolu Gedanii Żukowo zostanie ukarany walkowerem za to, że nie rozegrał wyjazdowgo meczu z AZS VIII LO Toruń. Orzeczenie władz Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet jest o tyle zaskakujące, że klub z Kaszub zwracał się do rywali z Torunia z prośbą o przełożenie meczu ze względu na choroby i kontuzje zawodniczek.
Działacze z grodu Kopernika wyrazili zgodę, pod warunkiem, że zgodzi się także PLKK. Ta jednak zamierza ukarać Marcopol zerową zdobyczą punktową za ten mecz (drużyna przegrywająca na parkiecie otrzymuje "oczko") oraz porażką 0:20 w małych punktach. Dlaczego? Okazuje się, że zespoły pierwszoligowe nie chcą grać z klubem z Torunia, ponieważ ten korzysta z zawodniczek występujących w ekstraklasie, w Zapoleksie. 29 stycznia we Wrocławiu podpisały nawet porozumienie w tej sprawie. Absurdem jest fakt, że sygnatariuszem uchwały jest też... AZS Toruń.
- Nie łamiemy przepisów. W niedoszłym meczu z Marcopolem na parkiet wyszedł nasz zespół i sędziowie, którzy czekali na rywala regulaminowe piętnaście minut. Po tym czasie odgwizdano walkower - wyjaśnia
Andrzej Tlałka, prezes AZS.
- Byliśmy chorzy, a o walkowerze nic nie wiem. Skoro jednak taka decyzja ma zapaść, to widocznie tak będzie - twierdzi Aleksander Siewierow, trener żukowianek.
- Sytuacja jest absurdalna, jednak kluby, które podpisały umowę, były przygotowane na wszelkie konsekwencje z tego wynikające - tłumaczy
Teresa Swędrowska, dyrektor PLKK.
- Tak naprawdę sprawa rozbija się o zawodniczkę Joannę Sowińską-Broczek. Traf chciał, że jako pierwszy walkowerem zostanie ukarany Marcopol. Następne w kolejności są Ostrovia i Filar Sosnowiec - dodaje.
W piątek, o 13.00 we Wrocławiu ma odbyć się konferencja w tej sprawie. Wezmą w niej udział
Marek Pałus, prezes PZKosz.,
Wiesław Zych, prezes PLKK oraz przedstawiciele klubów.