Rozmowa z
Tomaszem ŚwiętońskimTransfer Tomasza Świętońskiego to zdecydowanie najbardziej nieoczekiwany zakup działaczy Prokomu Trefla Sopot. 19-letni zawodnik grał ostatnio w Spójni Stargard Szczeniński, gdzie zdobył tytuł mistrza Polski juniorów.
- Pierwsze treningi za tobą...
- Jestem trochę zmęczony, ale nie narzekam. Taki wybrałem zawód.
- Grasz w koszykówkę od 10 lat. Trzeba pilnie ćwiczyć, tyle czasu by trafić do zespołu wicemistrza Polski?
- W moim przypadku na pewno tak. Tą ofertą byłem bardzo zaskoczony. Sam fakt, że taki trener, jak
Eugeniusz Kijewski postanowił mi zaufać, świadczy o tym, że spotkało mnie coś niezwykłego.
- Najprawdopodobniej będziesz najmłodszym zawodnikiem Prokomu.
- Wiele na to wskazuje. Jak mówią starsi koledzy, jestem najmłodszy, nie mam żony, ani dzieci. Trochę starszy ode mnie jest Filip Dylewicz, a potem jest aż 8 lat różnicy. Wiadomo, że starsi koledzy nie będą moimi bliskimi znajomymi. Mają swoje rodziny, zupełnie inaczej planują czas, mają chyba też inne niż ja zainteresowania. Na pewno jednak, żaden ze starszych graczy nie zadziera nosa. Przyjęli mnie bardzo sympatycznie, a najmilsi byli
Goran Jagodnik i Dragan Marković.
- Jak cię nazywają?
- Zaczęło się od Tomasa. Tomasów w drużynie jest jednak już dwóch, więc koledzy wrócili do tradycyjnego Tomka.
- Co będziesz robił w Sopocie?
- Przede wszystkim będę się uczył. Zgodnie z umową klub pomógł mi w podjęciu studiów w Sopocie. Sporo wolnego czasu pochłonie mi więc nauka. Poza tym pewnie będę czytał książki, oglądał telewizję. Nie jestem typem rozrywkowego faceta, więc nie ma zagrożenia, że nowe znajomości będę zawierał w sopockich lokalach.