Rozmowa z Tomasem Pacesasem
W zespole koszykarzy Prokomu Trefla Sopot nadal jest dwóch Litwinów. Co prawda, nie ma Dariusa Maskoliunasa, ale jest za to
Tomas Pacesas. 32-letni były już gracz Anwilu Włocławek również występuje na pozycjach rozgrywającego i obrońcy.
- Uchodzisz za zawodnika, któremu lepiej nie wchodzić w drogę.
- Walczę, jak tylko potrafię najlepiej. To, wszystko.
- Twój nos zapomniał już, kiedy był prosty. Ile razy go połamałeś?
- Zaraz, zaraz... Cztery.
- Za każdym razem na boisku?
- Na boisku - dwa razy.
- A kolejne razy na ulicy?
- Człowiek był młodszy, zdarzyła się czasem bójka. Taka pamiątka z młodości.
- Też komuś połamałeś kości?
- Nie mam w zwyczaju o to pytać.
- Długie oczekiwanie na podpisanie umowy z Prokomem nauczyło cię trochę pokory?
- Niczego nie musiało uczyć. Prokom skontaktował się ze mną tydzień po ostatnim meczu finałowym mistrzostw Polski. Trochę się to ciągnęło, jednak nawet było mi to na rękę. Po zakończeniu sezonu byłem tak zmęczony, że miałem dość wszystkiego. O umowę się nie martwiłem bo wstępny kontrakt miałem w kieszeni, a szefowie klubu z Sopotu uspokajali mnie, że wszystko jest na dobrej dordze. Zaufałem im i dobrze na tym wyszedłem.
- Anwil już cię nie chciał?
- Chciał. Były rozmowy z trenerem Andriejem Urlepem, ale nie znaleźliśmy punktu stycznego. O tym, że znalazłem się w Sopocie, zadecydował nie tylko fakt, że Prokom był szybszy. Mam tu także lepesze warunki finansowe.
- Grałeś już w Śląsku, Anwilu, teraz jesteś w Prokomie. Wszystkie te kluby walczą o mistrzostwo Polski, ale kibice tych drużyn nie przepadają za sobą. Nie obawiasz się reakcji fanów.
- Mądry kibic wie, o co w tym wszystkim chodzi. O tym, czy koszykarz będzie grał tu czy gdzieś indziej, nie decyduje on sam.
- Kilka tygodni temu bezpardonowo walczyłeś z Goranem Jagodnikiem, czy Draganem Markoviciem. Teraz gracie w jednej drużynie. Trudno zapomnieć o dawnych urazach?
- Walczyliśmy, bo taki jest nasz zawód. Nikt nikomu wielkiej krzywdy nie zrobił, a przecież nie jesteśmy panienkami.
- W reprezentacji Litwy grałeś z Dariusem Maskoliunasem. On odszedł z Sopotu, ty przyszedłeś. Oznacza to, że jesteś lepszy od niego?
- Każdy wie, kto z nas jest lepszy.
- Gdzie się pojawisz, twoje kluby zdobywają złote medale. Tak było w Uralu Great Perm, w Idei Śląsku i Anwilu. Zostałeś zatrudniony, jesteś nie tylko twardzielem, ale i szczęściarzem?
- Mam nadzieję, że doceniono moje umiejętności. A tak na marginesie, w Prokomie też będzie złoto.