- 1 Wszystko o derbach Lechia - Arka (160 opinii)
- 2 Lechia - Arka 2:1. Mena bohaterem derbów (124 opinie) LIVE!
- 3 Półmaraton wrócił. Odzyskał zaufanie? (104 opinie)
- 4 Najgorszy start żużlowców. Czas na alarm? (67 opinii)
- 5 Trefl świetnie otworzył półfinał (14 opinii) LIVE!
- 6 Grad goli. Jaguar oddalił się od awansu (32 opinie)
Gordana Grubin - "Znam Kayah".
30 października 2001 (artykuł sprzed 22 lat)
VBW Gdynia
Pod nieobecność kontuzjowanej Doroty Bukowskiej Gordana Grubin nieoczekiwanie została kapitanem Lotosu VBW Clima Gdynia. Oznacza to, że Jugosłowianka jest pierwszą zagraniczną zawodniczką występującą w Gdyni, która dostąpiła tego zaszczytu. Czy 29-letnia rozgrywająca poprowadzi mistrzynie Polski do zwycięstwa w meczu przeciwko Gambrinusowi Brno na inaugurację Euroligi?
- Jesteś zaskoczona tą nominacją?
- Tak, gdyż nie wiedziałam o tym, że jestem pierwszym zagranicznym kapitanem. Ale powiem szczerze, że nie zostałam z tego tytułu obciążona dodatkowymi obowiązkami. Jedyne, co robię, to jako pierwsza wychodzę na parkiet przy prezentacji zespołu, witam się z sędziami i to chyba wszystko.
- Nie pełnisz roli mediatora pomiędzy drużyną a klubowymi działaczami?
- Nie mam takiej potrzeby. Lotos VBW Clima jest zorganizowany bardzo profesjonalnie, więc nie muszę przekazywać uwag zawodniczek działaczom. Kapitańska opaska jest bardzo miłym wyróżnikiem.
- Jednak na boisku rządzisz niepodzielnie.
- Nie do końca. Prowadzę grę zespołu, konstruuję akcje. Jestem jednak tylko jednym z ogniw drużyny, ani lepszym, ani gorszym.
- Po dwóch łatwych meczach w ekstraklasie przed tobą trudna próba w konfrontacji z Gambrinusem Brno.
- To bardzo trudny rywal. Wiem, że w Gdyni do pojedynku z tym zespołem podchodzi się bardzo prestiżowo. Wszak jeszcze przed kilkoma miesiącami Czeszki odebrały mojemu zespołowi awans do Final Four. To ma być wielki rewanż.
- Lotos jest twoim 11. klubem, a trener Adam Ziemiński 14. coachem. Czy czujesz się związana z gdyńskim zespołem?
- Przecież tu mieszkam, zarabiam pieniądze na życie, więc jak mogłabym to wszystko traktować niepoważnie! Gdyby tak było, to w ogóle nie bawiłabym się w basket.
- Wychodzi ci to całkiem nieźle. Mimo uznanej klasy w Europie, zabrakło cię w składzie reprezentacji Jugosławii na mistrzostwach Europy we Francji. Popadłaś w konflikt z selekcjonerem zespołu "Plavi"?
- Nie. Po ciężkim sezonie w Parmie podjęłam wyzwanie i zdecydowałam się na grę w WNBA, w zespole Indiana Fever. Czempionat Starego Kontynentu to byłoby już dla mnie za dużo. Byłam na granicy wytrzymałości fizycznej. Musiałam odpocząć.
- Co wiedziałaś o Polsce przed przyjazdem do naszego kraju?
- To, że jest to kraj sympatycznych i otwartych ludzi. Znam Kayah, której piosenki w duecie z Goranem Bregoviciem są u mnie w kraju bardzo popularne.
- Wspomniałaś o Parmie. Przeniosła się tam Patricia Penicheiro, rozgrywająca mistrzyń Polski w ostatnich dwóch sezonach. Uważasz, że jesteś w stanie przyćmić portugalską gwiazdę?
- Jesteśmy zupełnie innymi typami zawodniczek. Penicheiro gra bardzo efektownie, jej asysty są niesamowite. Ja stawiam na kreatywność i chyba lubię częściej rzucać. Koleżanki nie mogą mieć do mnie o pretensji, gdyż często robię to skutecznie.
Rozmawiał: Krystian Gojtowski
- Jesteś zaskoczona tą nominacją?
- Tak, gdyż nie wiedziałam o tym, że jestem pierwszym zagranicznym kapitanem. Ale powiem szczerze, że nie zostałam z tego tytułu obciążona dodatkowymi obowiązkami. Jedyne, co robię, to jako pierwsza wychodzę na parkiet przy prezentacji zespołu, witam się z sędziami i to chyba wszystko.
- Nie pełnisz roli mediatora pomiędzy drużyną a klubowymi działaczami?
- Nie mam takiej potrzeby. Lotos VBW Clima jest zorganizowany bardzo profesjonalnie, więc nie muszę przekazywać uwag zawodniczek działaczom. Kapitańska opaska jest bardzo miłym wyróżnikiem.
- Jednak na boisku rządzisz niepodzielnie.
- Nie do końca. Prowadzę grę zespołu, konstruuję akcje. Jestem jednak tylko jednym z ogniw drużyny, ani lepszym, ani gorszym.
- Po dwóch łatwych meczach w ekstraklasie przed tobą trudna próba w konfrontacji z Gambrinusem Brno.
- To bardzo trudny rywal. Wiem, że w Gdyni do pojedynku z tym zespołem podchodzi się bardzo prestiżowo. Wszak jeszcze przed kilkoma miesiącami Czeszki odebrały mojemu zespołowi awans do Final Four. To ma być wielki rewanż.
- Lotos jest twoim 11. klubem, a trener Adam Ziemiński 14. coachem. Czy czujesz się związana z gdyńskim zespołem?
- Przecież tu mieszkam, zarabiam pieniądze na życie, więc jak mogłabym to wszystko traktować niepoważnie! Gdyby tak było, to w ogóle nie bawiłabym się w basket.
- Wychodzi ci to całkiem nieźle. Mimo uznanej klasy w Europie, zabrakło cię w składzie reprezentacji Jugosławii na mistrzostwach Europy we Francji. Popadłaś w konflikt z selekcjonerem zespołu "Plavi"?
- Nie. Po ciężkim sezonie w Parmie podjęłam wyzwanie i zdecydowałam się na grę w WNBA, w zespole Indiana Fever. Czempionat Starego Kontynentu to byłoby już dla mnie za dużo. Byłam na granicy wytrzymałości fizycznej. Musiałam odpocząć.
- Co wiedziałaś o Polsce przed przyjazdem do naszego kraju?
- To, że jest to kraj sympatycznych i otwartych ludzi. Znam Kayah, której piosenki w duecie z Goranem Bregoviciem są u mnie w kraju bardzo popularne.
- Wspomniałaś o Parmie. Przeniosła się tam Patricia Penicheiro, rozgrywająca mistrzyń Polski w ostatnich dwóch sezonach. Uważasz, że jesteś w stanie przyćmić portugalską gwiazdę?
- Jesteśmy zupełnie innymi typami zawodniczek. Penicheiro gra bardzo efektownie, jej asysty są niesamowite. Ja stawiam na kreatywność i chyba lubię częściej rzucać. Koleżanki nie mogą mieć do mnie o pretensji, gdyż często robię to skutecznie.
Rozmawiał: Krystian Gojtowski