Po dwunastogodzinnej podróży Węgier
Istvan Nemeth dotarł z rodzinnego Kaposvaru do Trójmiasta. Madziar był uśmiechnięty, cały i zdrowy. To ważna informacja, bo kłopotów kadrowych w zespole koszykarzy Prokomu Trefla Sopot jest aż za nadto.
- To jest tragedia - komentuje krótko trener
Eugeniusz Kijewski.
Na 35 dni przed inauguracją rozgrywek Euroligi szkoleniowiec mistrzów Polski ma pod ręką wszystkich zawodników (po wypełnieniu reprezentacyjnych obowiązków wrócił także Filip Dylewicz), jednak o pierwszym treningu w optymalnym składzie może tylko pomarzyć. Największym problemem jest kontuzja stawu skokwego
Harolda Jamisona. - Okazało się, że jest to poważne skręcenie stawu skokowego lewej nogi. Na razie staw jest usztywniony plastikowymi łuskami. Z treningów zawodnik będzie wyłączony na co najmniej dwa tygodnie. A gdzie zgranie? Przećwiczenie zagrywek? - pyta coach. Oczywiście Amerykanin nie pojedzie do Sankt Peterburga, by wziąć udział w IX Międzynarodowym Turnieju Koszykówki Cup of Vladimir Kondrashin and Alexander Belov. Sopocianie zagrają tam z CSKA Moskwa, Żalgirisem Kowno i Oplem Skyliners Frankfurt. Prócz meczów turniejowych Prokom rozegra też towarzyskie spotkanie z Dynamem Sankt Petersburg, którego dyrektorem sportowym jest doskonale znany nam Aleksander Siewierow.
Udziału w zawodach nie weźmie też
Andrija Cirić. Serb pali się do gry, bagatelizuje uraz naciągnięcia mięśnia dwugłlowego uda, ale trenerzy z Sopotu wolą dmuchać na zimne. Nie wiadomo, co dalej z
Markiem Millerem. Amerykański obrońca, którego bolą przeciążone stawy kolanowe, przeszedł badanie rezonansem magnetycznym. Zapewne i jemu lekarze zalecą odpoczynek. Na szczęście jest Nemeth.
- Jestem gotowy do gry i szczęśliwy, że trafiłem do takiego klubu jak Prokom - mówi były zawodnik Benettonu Treviso.
- Nemeth przejdzie jeszcze badania medyczne, jednak przy jego wyglądzie, to będzie tylko formalność. Widać, że ten człowiek był ostatnio w ciągłym treningu - mówi
Jacek Jakubowski, dyrektor sopockiego klubu.
Wczoraj trener Kijewski tylko przez moment miał do dyspozycji cały zespół. Miało to miejsce podczas... popołudniowej sesji zdjęciowej. Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca przyszłości
Pawła Kowalczuka. Skrzydłowego chciałyby wypożyczyć AZS Koszalin i Noteć Inowrocław. Jeśli tak się stanie, to na pewno nie będzie nowego gracza.
- Nie musimy nikogo kupować robić. Mamy zdolnych juniorów - zapewnia
Kazimierz Wierzbicki, prezes sopockiego klubu.
Kryst.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
