• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mam fanklub w Korei

Krystian Gojtowski
8 października 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Rozmowa z Martą Domachowską

Finał turnieju Hansol Championships Korea Open w Seulu (140 tys. dolarów w puli) dał Marcie Domachowskiej awans z 100. na 81. miejsce w światowym rankingu WTA Tour. Tak wysokiej pozycji na tej liście nie zajmowała żadna nasza tenisistka od czasów Magdaleny Grzybowskiej. Minęło już sześć lat.

- Chyba sama jesteś zaskoczona seuluskim finałem, skoro zamierzałaś wystartować w eliminacjach turnieju w Tokio. Finał imprezy w Seulu ci to uniemożliwił.
- Jeżeli w przyszłości takie problemy miałyby mi komplikować plany, to nie mam nic przeciwko temu. Finał w Seulu sprawił, że bez żalu zrezygnowałam z wyjazdu do Tokio. Teraz zamierzam grać w eliminacjach Kremlin Cup w Moskwie.
- Nagła zmiana planów oznacza, że chyba także ciebie zaskoczył wynik w Seulu?
- No cóż, na pewno jestem z niego bardzo zadowolona. A czy zaskoczona? Raczej nie. Bardzo ciężko pracowałam i wiedziałam, że przyjdzie kiedyś chwila, która mi wynagrodzi ten trud.
- Twój pierwszy, i miejmy nadzieję, że nie ostatni turniej z finałem z cyklu WTA Tour, miał w puli 140 tysięcy dolarów. Nie za mało?
- Jak na początek, to w sam raz. Może nie był to wysoko dotowany turniej, jednak nie jest to już świat challengerów i futuresów.
- Gdybyś miała porównać finał z Seulu z półfinałem osiągniętym w Sopocie, to który rezultat jest dla ciebie bardziej wartościowy?
- Trudno mi to porównywać. Idea Prokom był tak naprawdę pierwszym turniejem, w którym daleko zaszłam. Grało tam wiele znanych zawodniczek, byłam bardzo szczęśliwa z tego wyniku. A finał w Seulu to... To jest jednak finał. Nie, nie. Nie będę porównywała. Oba wyniki bardzo cenię.
- W finale spotkałaś się z Marią Szarapową. Czy fakt, że przyszło ci walczyć z triumfatorką Wimbledonu zadecydował o tym, że ten mecz nie miał historii?
- Marię znałam wcześniej, grałam z nią już przed dwoma laty, ale na pewno miało to jakiś wpływ. Do tego był to mój pierwszy mecz na tak dużym korcie centralnym, jaki jest w Seulu, przy pełnych trybunach. Maria to już miała za sobą, ja - nie. Te wszystkie czynniki na pewno wpłynęły na moją grę.
- Mimo porażki wpadłaś jednak Koreańczykom w oko. Ponoć uznali cię za najsympatyczniejszą zawodniczkę turnieju?
- Tak, już na początku turnieju zorganizowano konkurs na najsympatyczniejszą, najbardziej lubianą zawodniczkę. Wygrałam. Większość fanów twierdziła, że to właśnie mnie chciałaby widzieć w finale w roli rywalki Szarapowej. Na tym nie koniec. Właśnie się dowiedziałam, że w Korei został założony mój fanklub.
- Nie tylko Koreańczykom się podobasz. Prasa międzynarodowa poświęciła dużo miejsca twemu sukcesowi. Czy wzorem rosyjskich tenisistek, które ładnie grają i ładnie wyglądają, chcesz zaistnieć w reklamie?
- Nie zastanawiałam się nad tym. Jeśli nawet, takie oferty zaczną do mnie napływać, to w tej chwili najważnijeszy jest dla mnie tenis.
- Twój plan na ten rok, czyli awans do czołowej setki rankingu, został już zrealizowany. Co teraz?
- Idę za ciosem. Mam nadzieję, że w przyszłości szybko dotrę do pierwszej dziesiątki. Wiem, że mnie na to stać. Teraz wyjeżdżam na turniej do Moskwy, później będą jeszcze starty w Linzu i Filadelfii. Potem rozpocznę przygotowania do następnego sezonu.
- Pod pewnym względem jesteś już w najlepszej dziesiątce na świecie...
- Tak, to prawda. Z nastoletnich tenisistek będących w czołowej setce WTA jestem na szóstym miejscu. Prowadzi oczywiście Szarapowa. Mam nadzieję, że niedługo.
Głos WybrzeżaKrystian Gojtowski

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane