Rozmowa z Adamem Wójcikiem
Kto Wójcika ma, ten wygrywa - to powiedzenie jest aktualne w polskiej koszykówce od lat.
Adam Wójcik, grając w Śląsku i Mazowszance Pruszków, seryjnie zdobywał tytuły mistrza kraju. Rywale mieli szansę na tytuł, gdy najlepszy polski koszykarz występował w Charleroi, Peristeri Ateny oraz Unicaji Malaga. Czy w tym sezonie koszykarze Prokomu Trefla Sopot przerwą mistrzowską passę "Oławy"?
- Po dwóch meczach Idea remisuje z Prokomem 1-1. Czy przed rozpoczęciem finałowej rywalizacji brał pan taką ewentualność pod uwagę?
- Każdą możliwość brałem pod uwagę, także i tę. To nie jest zaskoczenie. 1-1 po meczach we Wrocławiu to także żadna tragedia. Jeśli ktoś w rywalizacji najlepszych zespołów w Polsce spodziewał się jednostronności, to popełnił duży błąd.
- Jakich błędów nie powinniście popełnić w Sopocie, by nie doszło do powtórki z meczu numer dwa?
- Powinniśmy się skupić na grze zespołowej w obronie, wyprowadzaniu szybkiego ataku oraz walce na tablicach. Deski przegraliśmy w drugim spotkaniu dość wysoko, i to była jedna z przyczyn naszej porażki w ubiegłą sobotę. Ponadto skuteczność: musimy ją zdecydowanie poprawić, trafiać z półdystansu.
- Z kim trudniej się panu walczy: z Tomasem Masiulisem czy też z Filipem Dylewiczem?
- Prawda jest taka, że gdy jestem na boisku, to nie zwracam uwagi na nazwisko rywala. Bardziej skupiam się na tym, jak zdobyć punkty, dobrze podać, zebrać piłkę. Bardziej interesuje mnie moja gra. Zdaję sobie sprawę z tego, że zawodnicy Prokomu starają się mi utrudnić grę jak tylko jest to możliwe. Często jestem podwajany, a nawet potrajany. Na pewno nie mam na boisku łatwego życia.
- W drugim spotkaniu popełnił pan cztery faule. Męczy pana myśl, że każde przewinienie jest dużym osłabieniem drużyny z Wrocławia?
- Z tym jest różnie. Jeśli tylko zaczniemy trafiać, zaczniemy grać swoją koszykówkę, to problemem Prokomu nie będzie tylko powstrzymanie Wójcika czy Greera. Sopocianie będą musieli zmodyfikować swoja grę, by powstrzymać także naszych graczy obwodowych.
- Na co przede wszystkim postawicie w czwartkowym meczu: na rzut z dystansu, którym do tej pory nie błyszczeliście, czy też na grę pod koszami?
- Wszystko zależy od tego, w jakiej dyspozycji strzeleckiej będziemy w czwartek. Jeśli nie będzie nam wpadało, to będziemy próbować innych rozwiązań.
- Powiedzienie "kto ma Wójcika, ten ma złoto" straci w tym sezonie na aktualności?
- To nie jest tak, że Wójcik zapewnia złoto. Wygrywa zespół, a nie ja. A że miałem szczęście grać w drużynach, które sięgały po tytuły mistrzowskie...
- Wszystko wskazuje na to, że w meczach finałowych nie zagra kontuzjowany Dominik Tomczyk. Jak dużym osłabieniem dla was jest brak "Domina"?
- Sporym. Brakuje nam wysokich zawodników. Jestem tylko jam no i Randle. Pero Vasiljević dużo nie gra. Nie ma co ukrywać, że przewagę pod koszami ma Prokom.
- Przyjeżdżacie nad morze wygrać jeden czy dwa mecze?
- Teraz martwimy się tym czwartkowym meczem. Po nim będziemy myśleć dalej.
- Jakim wynikiem zakończy się ta rywalizacja?
- Nie obstawiam wyniku. Interesuje mnie tylko to, co jest pewne. Pewne jest to, że mamy 1-1, a zwycięzca musi wygrać cztery mecze.