Trzech centrów wymienia się wśród kandydatów do gry w zespole koszykarzy Prokomu Trefla Sopot. Bardzo duże szanse na założenie żółtej koszulki zespołu
Eugeniusza Kijewskiego ma James Havrilla, amerykański center z chorwackim paszportem.
33-letni gracz (211 cm/121 kg) jest doskonale znany na polskmi rynku. Grał już w Azotach Unii Tarnów, Czarnych Słupsk, a w ubiegłym sezonie w Polonii Warbud Warszawa (23 mecze, średnio 10,9 pkt i 5,8 zbiórki, w lidze NEBL - 10, 9 pkt i 5,6 zbiórki). W 2000 roku wystąpił nawet w meczu gwiazd PLK. Teraz reprezentuje barwy Ionikosu Saloniki, jednak grecki klub nie płaci. W grę wchodzą także Jugosłowianin, Amerykanin oraz Rosjanin. Działacze wicemistrza Polski mają całkowitą dowolność w wyborze gracza, gdyż wciąż dysponują wolnym miejscem dla zawodnika spoza Europy wschodniej. Całą sytuacją stara się nie przejmować
Joe McNaull, który po kontuzji wrócił już do zajęć i nadrabia zaległości.
- Jeśli klub zatrudni nowego gracza, to znaczy, że będzie jeszcze silniejszy. Ma to być zawodnik na moją pozycję, ale ja się tym nie stresuję. Bo i po co? - pyta "Józek".
Na razie nasz zespół trenuje w dziesięcioosobowym składzie. Na mecze reprezentacji w eliminacjach mistrzostw Europy wyjechali: Jirzi Żidek, Darius Maskoliunas oraz Filip Dylewicz.
Powoli wygasa temat zatrudnienia w Sopocie
Richarda Lugo. Warto wiedzieć, że Wenezuelczyk nie przyjechał do Polski z zupełnie innej przyczyny aniżeli niezgodność jego oczekiwań kontraktowych z realiami. "Rysiek" potrafił liczyć zera w sumie zapisanej na umowie podpisanej z Prokomem. Doliczył się tylu, ilu chciał. W kraju zatrzymał go kontrakt podpisany w Portoryko. Zawodnik zwyczajnie grał na dwa fronty, co ostatnio w koszykarkim światku jest nagminną praktyką.