Strata szesnastopunktowego prowadzenia przez koszykarzy Prokomu Trefla Sopot w meczu z Deichamnnenm Śląskiem Wrocław była tematem numer jeden pomeczowych komentarzy. Niepotrzebnie. Mistrzowie Polski niczym nie zaskoczyli. Do ich chwiejności formy zdążyliśmy już przywyknąć. Surfowanie na falach kibicowskich uczuć drużynie Eugeniusza Kijewskiego wychodzi najlepiej w Eurolidze.
Jeśli w Era Basket Lidze rzadko który zespół potrafi to zauważyć, nie mówiąc już o wykorzystaniu słabości Prokomu, to w Eurolidze chwiejna dyspozycja sopocian jest punktowana niemal w każdym meczu. Prześledźmy euroligowe wzloty i upadki Prokomu.
1. kolejka. Inauguracja w Belgradzie. Prokom wygrywa po heroicznym boju z Partizanem 66:64. Do dziś wszyscy zawodnicy naszej drużyny powtarzają, że był to ich najlepszy występ. Mimo to był moment chwilowego odjazdu młodych Serbów. Na 17:24.
2. kolejka. Euroliga w Gdańsku. Mecz z Realem, wielkie święto i porażka 61:69. Na własne życzenie. W 18 minucie Prokom przegrywał tylko 26:29, by po chwili tracić do rywali aż 11 punktów (26:37). Sopocianie zupełnie nie wiedzieli, co zrobić z Alberto Herrerosem.
3. kolejka. Wygrana w Pireusie z Olympiakosem 77:75. Gospodarze wygrywali już 16 punktami (49:33), ale dzień konia miał Andrija Cirić.
4. kolejka. Prokom jest w "Olivii" bardzo gościnny. Efes Pilsen Stambuł już na początku prowadził 12:5, 21:10. Potem było nawet po 50, ale w czwartej kwarcie mistrzowie Polski trafili tylko trzykrotnie z 10 rzutów wolnych!
5. kolejka. Pierwsza porażka na wyjeździe. Z Estudiantes w Madrycie 55:67. Mecz zakończył się już w pierwszej połowie. Wystraszeni goście z Sopotu przegrywali nawet 17:34.
Skąd ta chwiejność formy? Przecież po to działacze klubu oparli skład na doświadczonych graczach, by ci zapewnili drużynie stabiilzację gry, opanowanie w trudnych momentach. A jest inaczej. Najpierw stres zjada sopocian. Gdy rywal odjedzie, to Prokom już uwolniony od ciężaru walki punkt za punkt, kosz za kosz, przystępuje do pogoni.
- To nie jest tak, że mecze są do siebie podobne. W Eurolidze zdarzały się już nawet spotkania, że drużyny przegrywały 20-30 punktami, a i tak zwyciężały. To jest sport. Wszystko zależy od tego, jak zagra przeciwnik - dowodzi
Eugeniusz Kijewski, trener Prokomu. Bardziej scpetyczni są sami zawodnicy.
- Nie wiem, czy to jest brak koncentracji na początku, czy coś innego. Trzeba usiąść, obejrzeć wideo i zobaczyć swoje błędy - twierdzi
Tomas Pacesas, kapitan zespołu.
- Fakt, nie jesteśmy w optymalnej formie. Każdy przecież widzi, że brakuje nam dużo... czegoś. Nie da się na to pytanie odpowiedzieć jednym, czy dwoma słowami. Nie wiem co to jest - dodaje
Darius Maskoliunas.Odpowiedź na pytanie, dlaczego w Eurolidze Prokomwi idzie jak po grudzie, można znaleźć w statystykach. Oto elementy gry, które sopocianie muszą poprawić, by wyjść z honorem z pojedynku z Climamio Bolonia.
SKUTECZNOŚĆ - 67,6 procent - 23. miejsce w Eurolidze. Taki sam wynik ma ostatni w klasyfikacji Opel Skyliners Frankfurt.
RZUTY ZA TRZY PUNKTY: 26,4 procent - 24 miejsce.
ZBIÓRKI: 30,6 na mecz - 15. miejsce.
ASYSTY: 9,6 - 21. miejsce.
FAULE: 23,2 - 15. miejsce.
Czyli wszystko.