O tylu minutach gry, ile otrzymuje w Ostromecku Astorii Bydgoszcz Jacek Krzykała, w Prokomie Treflu Sopot mógł tylko pomarzyć. Dzięki wizycie "Asty" w Sopocie, "Krzykacz" znów mógł pobiegać po parkiecie hali 100-lecia Sopotu. Rozgrywający nie musiał obawiać się reakcji spockich fanów. Brawa, okrzyki "Krzykacz, wracaj" dodały mu pewności siebie. Niewiele mu to pomogło. Bydgoszczanie rzucili o 29 punktów mniej od Prokomu (64:93).
- Spodobało się panu przyjęcie przez kibiców w Sopocie?- Nie ma co ukrywać, że było to dla mnie najsympatyczniejsza chwila w tym dniu. Tego, co działo się potem, nawet nie ma co opisywać. Każdy widzał. Dominacja Prokomu od pierwszych minut była przygniatająca. To ustawiło przebieg spotkania. Myśmy mieli kilka przebłysków, ale to były tylko przebłyski.
- Na przedmeczowej rozgrzewce zarówno gracze Prokomu, jak i Astorii biegali w czarnych dresach, z żółtymi lampasami. Czy po rozruchu nie chciał pan autmatycznie pójść do ławki rezerwowych Prokomu?- Mieliśmy takie same dresy? O, nawet nie zwróciłem an to uwagi. Nie, nie. Ja partnerów z mojej ekipy nie rozpoznaję po ubiorach, a po twarzach. Nie miałem chwili zawahania, do której ławki powiniem podejść.
- Po sezonie, w którym nie miał pan wielu okazji zademonstrowania swych umiejętności, w Sopocie zrezygnowano z pańskich usług. Czy mimo to odczuwa pan pewien sentyment do Prokomu?- Na pewno. Zespół się zmienił, ale to w dalszym ciągu jest to bardzo silny team.
- Ten Prokom jest silniejszy od tego z poprzedniego sezonu?- W tej chwili gra Prokomu wygląda bardzo dobrze. Jednak jak historia pokazuje nie zawsze jest tak, że najlepsze po pewnych etapach drużyny muszą sięgać po zwycięskie laury. Nie szukając daleko przykładu, tak było z Prokomem przed rokiem. Jak dobrze pamiętam, to do stycznia mieliśmy w lidze zaledwie jedną porażkę. Później było już trochę gorzej. Nie było oczekiwanego mistrzostwa.
- Która para rozgrywających jest lepsza: Tomas Pacesas i Travis Conlan, czy Drew Barry i Jacek Krzykała?- Moja rola w grze Prokomu była znikoma. Gwiazdą był Barry. Trudno do niego porównywać takiego Pacesasa, który jest typem zupełnie innego zawodnika. Przede wszystkim gra pod zespół. Barry potrafił wziąść ciężar gry na siebie, zaistnieć rzutowo, czego nie ma u Conlana. Jednak to była obosieczna broń, gdyż Barry popełniał dużo strat.
- Prokom to zespół: przeciętny, przyzwoity, dobry, silny, czy znakomity?- Gdy w Prokomie grał Stewart, to siła sopockiego teamu pod koszem była niesamowita. Broń Boże, nie umniejszam wartości obecnej sile podkoszowej Prokomu z Gintarasem Einikisem na czele. Chcę jednak powiedzieć, że Prokom z takim zawodnikiem, jak Stewart, który perfekcyjnie czyścił deskę, był zespołem kompletnym na każdej pozycji. Amerykanin odszedł, więc Prokom będzie musiał sobie radzić w takim składzie, jaki mają. Ale... poradzą sobie.