Po litewsku pograli koszykarze Prokomu Trefla Sopot z Brighton Bears. Wicemistrzowie Polski pokonali wicemistrzów Anglii 88:76 (19:11, 16:28, 27:16, 26:21) w meczu 9., przedostatniej kolejki grupy F Pucharu ULEB dzięki czterem Litwinom, którzy grają w naszej drużynie.
Po ostatnim meczu na własnym boisku Prokom jest już bardzo blisko zajęcia pierwszego miejsca w grupie.
Przed grą zapadła decyzja, że udziału w niej nie weźmie
Andrzej Pluta. Absencja kapitana (ropne zapalenie gardła) była o tyle istotna, że przy braku
Filipa Dylewicza na boisku nie było żadnego Polaka. Kapitańską opaskę po Plucie przejął poniewierany przez Anglików Słoweniec
Goran Jagodnik. Gwiazdą spotkania był
Gintaras Einikis, który rozpoczął od sześciu kolejnych punktów, a zakończył je efektowną trójką. To jego najlepszy mecz w sezonie.
- Ostatnio mniej trenowałem, więcej odpoczywałem, to i mam więcej sił na granie - żartował po meczu "Gitara".
- A tak poważnie, to Anglicy mogą się kochać w futbolu, ale niech wiedzą, że na Litwie basket jest dyscpyliną numer 1 - dodał MVP spotkania (23 punkty, 8 zbiórek, 2 asysty). Dodajmy, że
Tomas Pacesas miał 18 punktów i 8 asyst,
Tomas Masiulis - rekordowe jak na niego 13 punktów, 9 zbiórek i 2 przechwyty, a
Darius Maskoliunas zaliczył dwie ważne trójki. Można było się tylko domyślać, że nasi Litwini mścili się na Anglikach za zwolnienie
Jonasa Kazlauskasa z Lietuvosu Rytas Wilno. Kazlauskas prowadził nasz kwartet przed laty w reprezentacji Litwy.
Anglicy walczyli jak o życie. Nic dziwnego. Sprawienie kolejnej niespodzianki, czyli pokonanie Prokomu dawało im szanse na zajęcie trzeciego miejsca w grupie.
- Fakt, że Prokom jest liderem grupy, nie miał dla nas żadnego znaczenia. Nie mieliśmy dla sopocian żadnego respektu. Wygraliście dzięki tej cholernej piętnastce. Wygląda jak bokser, ale na boisku to diabeł - ocenił Tomasa Pacesasa
Randy Duck, rozgrywający i kapitan "Misiów", jeden z trzech białych w ekipie z Brighton.
Podobnego zdania był
Nick Nurse, szkoleniowiec Bears.
- Robił z nami, co chciał. Po jego zagraniach nawet nie mogłem mieć pretensji do swoich zawodników - zauważył, dodając że zadziwiła go też znaczna poprawa skuteczności u gospodarzy w drugiej części meczu.
- Podskoczyła z 39 na 49 procent. To rzadkość - mówił.
Przegrana przez Prokom druga kwarta 16:28 była zdecydowanie najgorsza w tym sezonie. Na boisku panował potworny chaos, piłka odbijała się od rąk, nóg i głów sopocian. Na boisku przebywali w tym czasie
Jermaine Boyette i
Denis Vrsaljko.
- Chciałbym wszystkich przeprosić za tę drugą kwartę, jednak musiałem przytrzymać tych zawodników na boisku, by ostatecznie wyrobić sobie zdanie na ich temat. Byli bardzo słabi - zauważył
Eugeniusz Kijewski, coach Prokomu. Za jego plecami przez cały mecz siedział potężny mężczyzna.
- Tak? Nie zauważyłem go - wyjaśnił "Kijek". Jak się okazało, był to niechciany w Detal-Mecie Noteci Inwrocław Litwin
Tomas Nagys. Oficjalnie przyjechał do Sopotu odwiedzić rodaków, ale kto wie czy nie rozpoczęły się z nim już rozmowy?
9. kolejka grupy F:Prokom Trefl Sopot - Brighton Bears 88:76, Ionikos Egnatia NF Ateny - Croatia Insurance Split 97:91, Cholet Basket - Lietuvos Rytas Wilno 52:76.
1. PROKOM 9 16 712-609
2. Lietuvos 9 16 684-591
3. Cholet 9 13 658-695
4. Brighton 9 12 679-704
5. Ionikos 9 12 725-763
6. Croatia 9 12 696-790