- 1 W sobotę półmaraton, zmiany od piątku (140 opinii)
- 2 Z jakimi piłkarzami Lechia na ekstraklasę? (68 opinii)
- 3 Przyszły mistrz KSW trenuje w Gdyni? (42 opinie)
- 4 Lechia nie bierze remisu w derbach (17 opinii)
- 5 Pomocnik Arki: Derby o wygranie ligi (92 opinie)
- 6 W tej lidze będzie walka do ostatniej kolejki (1 opinia)
Arka Gdynia - Ogniwo Sopot 8:10
Punkty zdobyli Arka: Zbigniew Mroch 5, Konrad Chromiński 3. Ogniwo: Marcin Baraniak 5, Daniel Podolski 5.
ARKA: Ruszkiewicz, Wojaczek, Kaszubowski, Denisiuk, Skowroński, Pasieczny (53 Szczypior), Raszpunda, Andrzejczuk, Komisarczuk, Chromiński, Madejewski (75 Macoń), Mroch, Skrzyński, Bury, Skindel.
OGNIWO: Mariusz Wilczuk, Podolski, Witoszyński (57 Pionk), Ignatowicz, Wantoch-Rekowski (75 Rycewicz), Nikielski (67 Mróz), Rogowski (20 Pawlicki), Pogorzelski, Czaja, Szablewski (50 Schulte-Noelle), Jasiński, Malochwy, Mariusz Wilczuk, Baraniak, Szostek.
Przewagę w tym meczu miała Arka, ale też gdynianie musieli gonić wynik. Sopocianie po wypadach obejmowali lub odzyskiwali prowadzenie i cofali się na własne przedpole. - Nie było takich założeń. Zespół walczył, gryzł trawę. Za heroiczną obronę należy mu się pochwała, ale nie ma się z czego cieszyć. Więcej w naszych poczynaniach powinno być głowy, a nie obrony Częstochowy - przyznał Grzegorz Kacała, szkoleniowiec zwycięzców.
Już w siódmej minucie, po przyłożeniu Baraniaka i podwyższeniu Podolskiego, goście prowadzili 7:0. Na początku drugiej połowy ten pierwszy szarpnął znów mocno i niewiele brakowało, by po slalomie między rywalami dobiegł do drugiej "piątki". - Póki sił starczyło, było dobrze - przyznał popularny "Barry".
W 37 min wreszcie trafił z karnego Chromiński. Wcześniej przestrzelił dwukrotnie, także nie udał mu się drop-gol. Po przerwie gdyński łącznik ataku znów zawodził przy stałych fragmentach gry, a ponadto zarobił żółtą kartkę. To właśnie w czasie jego kary Podolski ustalił wynik na 10:8. Nie przyniósł też powodzenia kop rozpaczy Marcina Maconia.
Arka cieszyła się prowadzeniem przez osiem minut (57-65). Rezultat 8:7 był wynikiem wielu podań wzdłuż boiska. To otwierające drogę do przyłożenia było od Dariusza Komisarczuka do Mrocha, który po rozgrzewce musiał zastąpić kontuzjowanego Macieja Stachurę.
"Piątka" powinna być już w 47 min, ale Robert Andrzejczuk, który uciekł rywalom przy młynie, zbyt mocno podał piłkę albo Paweł Bury za późno do niej wystartował i "jajo" wypadło na aut.
Żółto-niebiescy przegrali czwarty mecz z rzędu, ale Sailosi Naiteque, który większą część meczu przespacerował wzdłuż linii bocznej pod parasolem zamiast uderzyć się w piersi, w komentarzu do spotkania skoncentrował się na recenzowaniu pracy arbitrów.
- W polskim rugby jest wiele do zrobienia, ale największy dystans od świata dzieli sędziów - to jedna z najłagodniejszych opinii w tej kwestii coacha z Fidżi.
Zachowanie trenera Arki korespondowało z tym sopockich szkoleniowców nie tylko w strugach deszczu (Kacała i Sylwester Hodura nie bali się zmoczyć głowy, gdy trzeba było udzielić rad podopiecznym), ale przede wszystkim w działaniu w zapalnej sytuacji. Do rozdzierania zawalczających się stron, rzucili się i Hodura, i Kacała, a Grzegorz przerwał nawet telewizyjny wywiad. Szkoda także, że w pokonanej drużynie na cywilizowane pożegnanie z rywalami stać było tylko Jacka Wojaczka. Pozostali woleli się bić lub patrzyli obojętni na to, co się dzieje. Później przerzucano się winą.
Najpierw doszło do bójki przy linii bocznej od strony torów kolejowych, gdy sędzia pokazał żółtą kartkę Kazimierzowi Raszpundzie. Na chwilę zapanował spokój. Arbiter zdołał zagwizdać po raz ostatni i znów w ruch poszły pięści, tym razem na środku boiska. Trzecia ostra zadyma miała miejsce przed trybuną główną, a ochotę na dołączenie do zawodników mieli "cywile".
- Skoro sopocianie krzyczą "jedziemy z nimi", a sędzia nie reaguje, jest to prowokacja - wskazywał winnych Paweł Denisiuk, który wśród walczących wyróżniał się nie tylko wzrostem. - Wiadomo było, że będzie to mecz walki. Na rozjemców trzeba było wyznaczyć fachowców. Co z tego, że boczni widzieli faule, skoro nie reagowali. To tylko denerwowało i rozzuchwalało zawodników - podkreślał Kacała.
- W rugby zdarzało się, że kibice próbowali podłączyć się do bójki, ale wówczas oba zespoły jednoczyły siły i stawały w obronie zawodników. Tutaj tak nie było. Zastanawia mnie bierność doświadczonych zawodników Arki wobec chuliganów. Nie widziałem momentu rozpoczęcia bójki, ale sędziowie w meczowym protokole skrupulatnie opisali to, co się zdarzyło. Czerwone kartki otrzymali Szczypior i Skowroński. Ten drugi za czynną napaść na sędziego, który próbował rozdzielić walczących - mówi Jerzy Jumas, obserwator PZR na meczu Arka - Ogniwo.
Kluby sportowe
Opinie (123)
-
2003-10-06 13:01
.....
Proponuje wszystkim osoba zwiazanym z gdynskim rugby nie wypowiadanie sie w kwestiach tego meczu i tak wszyscy wszystko wiedza lepiej np. po przeczytaniu tego zalosnego artykulu...Zenada i zero obiektywizmu....
- 0 0
-
2003-10-06 13:19
TYLKO ARKA GDYNIA!!!!!!!!
NO I CO SIE STAŁO?????
- 0 0
-
2003-10-06 13:22
MIEJSCE
Skoro sopocianie krzyczą "jedziemy z nimi", a sędzia nie reaguje, jest to prowokacja - wskazywał winnych Paweł Denisiuk,
Te słowa padły,ale ... z ust zawodników Arki Gdynia ktrórzy nie mogli pogodzić sie z porażką i rzucili sie na rugbystów z Sopotu. Arka powinna wrócić do swoich korzeni , czyli ustawki w małych miejscowościach ale niestety nie z rugbystami. Nie o to w tym wszystkim chodzi !!! Wracajcie na boiska piłkarskie.- 0 0
-
2003-10-06 13:35
arka
w kazdej dyscyplinie obiekt bylby
zamkniety po takich zajsciach a druzyna
musialaby grac 100-200 km od domu- 0 0
-
2003-10-06 13:44
O meczu
Właściwie wszystko co chciałem napisać zostało już napisane w newsach tego i poprzedniego artykułu.
...oczywiście jasne, że ogniwo rozpoczęło bójkę na boisku (to napewno ci zkoksowani juniorzy).
Dobrze, że Denis zobaczył któregoś z nich poprostu stojącego obok i rzucił się na niego, bo ten junior napewno coś knuł i mógłby mu krzywde zrobić ...... jasne.
Ogniwo dodatkowo sprowokowało kibiców?... ja widziałem, że podeszło do trybun klaszcząc i dziękując kibicom (łódzcy kibice pokazali, że potrafią się zachować po finałowej przegranej i podziękowali za mecz ogniwu i nikt nie rzucał butelkami)
...a pokazana w tv akcja, w której rwacz (6) atakuje rwacza (7) ogniwa w młynie dyktowanym, za co? że nie poszło jak trzeba.
Szkoda, że wielkim sukcesem arki z tego meczu jest wygrana na pięści z ... juniorami, i najmniejszymi z ogniwa
....i że cała afera przycmiła widowisko rugby.
...a Janeczko kolejny raz udowodnił, że nie jemu pisane jest sędziowanie "napiętych" meczów.- 0 0
-
2003-10-06 13:45
Może ktoś odpowie kto pobił zawodników Ogniwa Sopot pod dyskoteką. 20 bandziorów na 3 zawodników bo jest w stylu pseudo kibiców z nadmorskiego miasta ?
- 0 0
-
2003-10-06 13:48
Do filara
To nie zazdrość! Po prostu zawodnicy, sędziowie i kibice chcą sie czuć bezpiecznie na meczach i tyle. Nikt poza piłkarskim motłochem nie chce w Gdyni takiej Arki, ale wszyscy chcieliby by aby w Gdyni dalej rugby się rozwijało, by szkolono dzieciaki itd. Problem polega na tym, że oni nie moga brac wzorców z tych ludzi, którzy brali udział w sobotnich zajściach i tych po meczu z Lublinem, którzy obecnie robią Arce tak złą opinię.Są w Gdyni wspaniali ludzie, kochających rugby: Skrzyński, Gaszkowski, Komisarczuk, Bator, Nowak, Bury, którzy dla tego klubu naprawdę wiele dobrego zrobili, a wy chlubicie się Olejniczakiem, Denisiukiem, Skowrońskim, Szczypiorem - boiskowymi (i nie tylko) bandytami! Tu jest problem i to trzeba zmienić! Jak na siedem lat Arka osiągnęła wiele, ale najtrudniejsze niestety przed nią. Trzymam kciuki
- 0 0
-
2003-10-06 13:52
do Gdynianin
100% racji popieram, naprawdę szkoda tych chłopaków dla których rugby to życie - czytaj Darek i o dziwo Jaca , że mają w zespole oszołomów i chamów
- 0 0
-
2003-10-06 14:00
teoria spiskowa
Co to za teoria spiskowa z proba zniszczenia rugby w Gdyni i zazdroscia calej Polski? Nikt niczego wam nie zazdrosci a wszystko co przez tyle lat z trudem budowano sami niszczycie. Kto normalny posle swoje dziecko do takiej sekcji? Trzeba umiec przegrywac a nie wyladowywac w ten sposob frustracje wynikajace z rozdmuchanych przed laty wizji o zlotych medalach i pilkarskiej ekstraklasie w Gdyni. Nie idzie na boisku to chcecie sobie powetowac poza nim. Wkrotce bedzie strach grac w Gdyni, bo przeciwnikow moze spotkac to co spotkalo kibicow Baltyku pod Geantem. Jezeli za wzorce bierzecie nie prawdziwych rugbistow ktorzy chca cos dobrego zrobic dla klubu i miasta a chuliganow i bandytow ktorym imponuje fakt bycia przy okazji rugbista to zycze powodzenia.
- 0 0
-
2003-10-06 14:22
Byłem na meczu .A było to tak ...
Nie bede mówił tutaj o meczu tylko o zajściach po nim. Po pierwsze kibice ogniwa pod koniec spotkania zaczeli wyzywać naszych rugbistów uspokoił ich DAREK OLEJNICZAK , siedzący na trybunach. Po drugie zawodnik ogniwa z numerem 22 pokazał w naszą strone w strone kibiców ARKI GDYNIA znak palcami który jak wszyscy wiedzą znaczy H** CI W D*** tak wiem że powinienem napisać to z cenzurą ale pisze dokładnie jak było . po trzecie w ostatniej minucie zawidnik ogniwa pokazał do któregoś z zawodników arki na swuj nos palcem mówiąc no uderz taki twardy jesteś . po czwarte po meczu gdy arka chciała dziękować za mecz z trybun poszło hasło : JEDZIEMY Z NIMI . po tej hamskiej prowokacji ogniwa ARKA ruszyła do ataku . Prosze porównać moją opinie z zapisem wideo wszystko zgadza się dokładnie. PROSZE O PRZECZYTANIE TEJ WYPOWIEDZI CZŁONKÓW PZR.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.