- 1 Sędzia z finału MŚ 2022 wraca na derby (24 opinie)
- 2 W Arce na derby po półmaratonie? (61 opinii)
- 3 Krzysztof Kasprzak z awansem do IMP Challenge (42 opinie)
- 4 Lechia nie bierze remisu w derbach (70 opinii)
- 5 W tej lidze będzie walka do ostatniej kolejki (6 opinii)
- 6 Przyszły mistrz KSW trenuje w Gdyni? (44 opinie)
Prezent od Drobnjaka
18 maja 2007 (artykuł sprzed 17 lat)
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
PROKOM TREFL: Dalmau 14 (1x3), Besok 12, Slanina 10, Wójcik 9, Hukic 4 (1) oraz Andersen 17, Dylewicz 10 (2), Nordgaard 2, Pacesas 0, Masiulis 0.
TURÓW: Kelati 23 (4), Rodriguez 22 (1), Drobnjak 8, Petrovic 6, Witka 1 oraz Ljubotina 13 (2), Williams 2, Roszyk 2, Koszarek 0.
Początek gry należał do mistrzów. Po "trójce" Adama Wójcik w trzeciej minucie prowadzili oni 7:4. Goście odpowiedzieli skuteczną grą Andersa Rodrigueza. Amerykański rozgrywający nie mylił się, trafił trzy razy z rzędu za dwa punkty i w pierwszych dziewięciu punktach zespołu miał aż sześć swoich oczek. W połowie kwarty był już remis (11:11) po "trójce" Thomasa Kelatiego. Potem górę zaczęła brać twarda obrona gości. Dzięki temu koszykarze ze Zgorzelca już w inauguracyjnej kwarcie zaliczyli aż siedem przechwytów! Na 70 sekund przed pierwszą przerwą przyjezdni odeszli na 18:14. Natomiast wkrótce potem jak wznowiono grę, za trzy trafił Slobodan Ljubotina i było już 25:19 na korzyść pretendentów do tytułu.
Sopocianie wrócili do meczu dzięki doskonałej zmianie Michaela Andersena. Duński center w drugiej kwarcie zastąpił Huseyina Besoka. Turek opuścił parkiet z ośmioma punktami, ale jego zmiennik spisał się jeszcze lepiej, trafiając pięć rzutów na pięć spod kosza! Rosła też przewaga gospodarzy na tablicach. Pod względem zbiórek przed przerwą byli lepsi w stosunku 15:6! Ponadto mistrzowie grali bardziej zespołowo (asysty 8:4). W 18. minucie po trafieniu Andersena Prokom dogonił remis 27:27. Wynik pierwszej połowy ustalił zaś w ostatniej sekundzie Filip Dylewicz, który nie trafił pierwszego rzutu, ale zebrał po nim piłkę i lepiej przymierzył przy dobitce. "Dylu" był już dziesiątym zawodnikiem, którego tego dnia sprawdził Eugeniusz Kijewski. Szkoleniowiec rywali bardziej eksploatował swoich asów. Na przykład Rodriguez przed przerwą nie zszedł ani na sekundę, a mimo to zaliczył aż pięć przechwytów i zdobył 9 punktów.
Druga połowa rozpoczęła się od faulu Roberta Witki na Wójciku i dwóch celnych rzutach tego drugiego, które dały prowadzenie sopocianom 34:32. Ale wówczas o swojej klasie przypomniał Kelati. Przed przerwą grał tylko przez dziesięć minut. Po zmianie stron potrzebował tylko cztery, aby trzy razy trafić za trzy punkty! Co prawda próbował odgryzać się Wójcik, ale przy wyniku 40:45 nie wykorzystał żadnego z dwóch wolnych. A Kelati się nie mylił. Po kolejnej akcji obywatela Erytrei i USA Turów prowadził już 50:42! Sytuacja Prokomu stała się tym trudniejsza, gdyż już w 23. minucie czwarty faul złapał Donatas Slanina. Pozbawiony wsparcia Litwina Dalmau był coraz bardziej chimeryczny. Zanotował cztery asysty, ale miał też aż pięć strat. Tym samym kwartę gospodarze kończyli z Tomasem Pacesasem i Jasminem Hukicem na obwodzie. W 27. minucie Bośniak "trójką" zniwelował straty z 43:51 do 46:51. Po chwili zza linii 6,25 trafił też Dylewicz, który był bardzo pożyteczny również w obronie (6 zbiórek w dziesięć minut). Turów utrzymał prowadzenie, bo pierwsze pół godziny gry Kelati skończył z 20 punktami!
Na początku ostatniej odsłony przypomniał o sobie Andersen, który ogrywał jak chciał Dragisa Drobnjaka. Duńczyk zdobył pięć punktów z rzędu, za dwa nadal miał 100-procentową skuteczność (7/7) i sprowadził straty do 56:57. Sasza Filipovski natychmiast poprosił o przerwę. Jednak po wznowieniu gry, po "trójce" Dylewicza sopocianie dogonili remis (59:59). W ostatnich pięciu minutach regulaminowego czasu gry czwarte faule złapali Pacesas i Andersen, ale wynik pociągnął Dalmau. Najpierw trafił zza linii 6,25 na 64:61, a potem poprawił za dwa na 66:62. Turów wyrównał na 90 sekund przed końcem oczywiście po akcji Kelatiego. Co więcej 50 sekund później ten zawodnik mógł dać przewagę gościom, ale dostał blok od Andersena. Następnie Dalmau wykorzystał oba wolne, a na 68:68 trafił Drobnjak. Sopocianie mieli jeszcze 18 sekund na przeprowadzenie zwycięskiej akcji. Jednak nie trafił Dalmau i konieczna była dogrywka.
W dodatkowy czas gry lepiej weszli mistrzowie. Z wolnych punktowali Slanina (czterokrotnie) i Dalmau (dwukrotnie). Co prawda piąty faul wykluczył Andersena, ale przewaga Prokomu wzrosła do 74:68. Zdenerwowany Drobnjak zmarnował oba wolne, a Witka piąte przewinienie złapał w ataku. W połowie dogrywki mieliśmy pierwszy celny rzut z gry. Należał on do Besoka, a to oznaczało ośmiopunktową zaliczkę dla Prokomu 76:68! Gdy w 44. minucie Turek trafił jeszcze z wolnego, gospodarze mieli dziewięć punktów przewagi (78:69). Turów, który przez cztery minuty nie mógł trafić z gry, nagle aż dwukrotnie pocelował za trzy punkty! Hasło do odrabiania strat dał Ljubotina, a na 13 sekund przed końcem Rodriguez (grał pełne 45 minut!) sprowadził straty do 77:78. W ostatniej akcji Prokomu niecelnie rzucił Slanina, a próbujący zebrać piłkę Besok sfaulował Drobnjaka. To oznaczało, że na dwie sekundy przed końcem wolne rzucać będzie Słoweniec. Gdyby trafił oba, wygrałby Turów, jeden punkt oznaczał dogrywkę. Na szczęście dla mistrzów 30-latek pomylił się dwa razy. Tego dnia cztery razy stawał on na linii wolnych i zawsze pudłował!!!
jag.
Kluby sportowe
Opinie (12)
-
2007-05-18 22:00
brawo prokom :)
- 0 0
-
2007-05-18 20:44
Tur Zgorzelec !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
NAPRZÓD!!!!!!!!!!!
- 0 0
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.