Kawał dobrej roboty wykonali w Warszawie koszykarze Prokomu Trefl Sopot. Po trudnym spotkaniu wicemistrzowie Polski pokonali w stolicy groźną Polonią Warbud 94:82 (19:23, 34:20, 26:14, 15:25) w siódmej kolejce ekstraklasy. To szóste zwycięstwo Prokomu w PLK.
PROKOM: Barry 12, Vranković 15, Jagodnik 9, Masiulis 24, McNaull 8 - Krzykała 2, Maskoliunas 4, Marković 12, Żidek 8.
POLONIA: Sidor 12, Jeklin 21, Prawica 7, O'Bannon 19, Dryja 2 - Kalamiza, Cooper 5, Hlebowicki 13, Grudziński 3, Polanowski.
O pewnym zwycięstwie gości z Wybrzeża zadecydowała druga część drugiej oraz początek trzeciej kwarty. Popis gry dał
Tomas Masiulis (24 punkty, 11 zbiórek, dwa bloki i dwa przechwyty) od początku trzymający w szachu swego vis a vis,
Eda O'Bannona. Amerykanin dopiero w końcówce podreperował swoje statystyki (19 pkt., 11 zbiórek i pięć przechwytów). Początek spotkania nie był jednak udany dla zawodników
Eugeniusza Kijewskiego. Po pięciu minutach gry "Czarne Koszule" prowadziły 13:2, po akcjach
Krzysztofa Sidora (2/8 za dwa punkty) i wejściach
Waltera Jeklina (4/8 za trzy punkty, 5/6 z wolnych). Byliśmy przekonani, że czkawką będzie nam się odbijać brak kontuzjowanych Tomasza Jankowskiego oraz Filipa Dylewicza. Na szczęście sopocianie zagęścili defensywę, zaczęli grać bardziej agresywnie, a w kontratakach wyżywali się
Drew Barry (cztery asysty) i obchodzący 34 urodziny
Josip Vranković (3/6 za dwa). Chorwat doprowadził do remisu 15:15. W następnej akcji rozpędzony "Joke" tuż pod warszawskim koszem podał piłkę między swymi nogami, złapał ją pędzący za nim Masiulis i efektowną śrubą wpakował piłkę do warszawskiego kosza. Ta akcja bardzo zdeprymowała gospodarzy, którzy tylko siłą rozpędu z pierwszych minut wygrali jeszcze pierwszą odsłonę.
Na początku drugiej na parkicie znów rządzili podopieczni
Wojciecha Kamińskiego. Znakomitą partię rozgrywał Sidor. Rozgrywający reprezentacji Polski punktował raz za razem i poloniści prowadzili w 14 min 29:23. Rękę na pulsie trzymał
Goran Jagodnik, który po akcji 2+1 doprowadził dwie minuty później do remisu 33:33. Polonia coraz radziej próbowała akcji podkoszowych. Zbyt często miejscowych ośmieszali
Joe McNaull (osiem zbiórek) i wracający po kontuzji
Jirzi Żidek (pić zbiórek). Polonia trafiła aż 11 trójek (na 26 prób), ale to po rzucie za trzy
Dragana Markovicia w 18 min Prokom wyszedł na prowadzenie 47:41. Końcówka kwarty należała do naszych wieżowców, a szczególnie McNaulla.
Początek trzeciej odsłony to 6:0 dla sopocian po trafieniach za trzy punkty Vrankovicia oraz Masiulisa. Kolejne dwie minuty kończyły się wygraną Prokomu 6:1. Nasz zespół prowadził już 64:42 (24 min) i wszystko wskazywało na to, że dojdzie do pogromu zespołu ze stolicy. W ostatniej odsłonie ekipa z Sopotu wyraźnie zwolniła tempo. Będący na kolanach gospodarze szybko się podnieśli. Za sprawą "Banana", grającego na centrze
Michała Hlebowickiego oraz
Romana Prawicy przewaga gości stopniała do ośmiu "oczek" (85:77). Na szczęście mieliśmy Masiulisa, który w decydującym momencie zebrał piłkę w ataku, a w ostatniej sekundzie trafił za trzy punkty.
Pojedynek koszykarzy Prokomu Trefl Sopot z Polonią Warbud w Warszawie był dla naszych zawodników ważny z wielu względów. Nie dość, że jechali w odwiedziny do zespołu mającego w tym sezonie bardzo wysokie aspiracje, to potykali się z pogromcą Anwilu Włocławek. Na szczęście nasz team sprostał zadaniu wygrywając 94:82 (19:23, 34:20, 26:14, 15:25).
- To nie był łatwy mecz. Polonia po zdobyciu Włocławka była nałodowana pozytywną energią. Przed spotkaniem miałem sporo problemów z kontuzjami naszych podkoszowych zawodników - mówi
Eugeniusz Kijewski, trener Prokomu.
- Na szczęście znakomita trzecia kwarta ustawiła mecz. Do podopiecznych mam pretensję o nonszalancję w końcówce spotkania.Gwiazdą spotkania był
Tomas Masiulis. Reprezentant Litwy rozegrał najlepszy mecz w barwach naszej drużyny, neutralizując poczynania Eda O'Bannona, lidera "Czarnych Koszul". Nasz skrzydłowy nie należy jednak do rozmownych.
- Wygrał zespół, ja pomogłem - rzucił krótko.
Wiele dał z siebie
Josip Vranković. Dla Chorwata dodatkową motywacją do znakomitej gry były 34. urodziny.
- Udało mi się sprawić znakomity prezent. Myślałem o tym w drodze na mecz. Jak tu zagrać, żeby zrobić sobie jeszcze większe święto? Prochu nie wymyśliłem, ale jestem zadowolony - mówi 34-latek. "Joke" jest jak wino. Im starszy, tym lepszy.
- Nie wiem dlaczego tak jest. Gra sprawia mi radość i to jest najważniejsze - dodaje.
Za sprawą słabszej końcówki sopocianie nie mogli być pewni zwycięstwa.
- Za szybko uwierzyliśmy, że wygraliśmy. Na szczęście, bez konsekwencji - twierdzi
Jacek Krzykała, rozgrywający Prokomu.
W zespole Polonii po meczu panował wielki smutek, jednak zespół z Warszawy uznał klasę Prokomu.
- Wykorzystał każdy najmniejszy nasz błąd. Presja, szczególnie na tablicach, wywierana przez sopocian była ogromna - wyjaśnia
Wojciech Kamiński, coach polonistów.
- Zabrakło nam koncentracji i deski. Trochę zmyliła nas porażka Prokomu we Włocławku. Sopot ma bardzo mocny skład. Jeden zawodnik jest lepszy od drugiego. To murowany kandydat do tytułu mistrzowskiego - przekonuje
Michał Hlebowicki, skrzydłowy zespołu ze stolicy.
Prokom - Polonia.
25/40 rzuty za dwa punkty (celne/oddane) 18/41
7/21 rzuty za trzy punkty 11/25
23/27 rzuty wolne 13/17
7/33 zbiórki (atak/obrona) 6/20
5 bloki 3
17 asysty 11
7 przechwyty 13
17 straty 12
22 faule 23
7. KOLEJKA.Legia Warszawa - Start Lublin 90:70 (31:21, 14:16, 25:12, 20:21), Idea Śląsk Wrocław - Stal Ostrów Wlkp. 85:75 (14:22, 17:17, 27:22, 27:14), Komfort Kronoplus Stargard Szczeciński - Dozorbud Unia Tarnów 72:66 (24:7, 11:24, 21:17, 16:18), Noteć Inowrocław - Czarni Słupsk 71:73 (20:18, 15:21, 14:13, 22:21), Old Spice Pruszków - Anwil Włocławek 59:85 (20:17, 11:19, 11:23, 17:26).