- 1 Właściciele Arki mają wyjaśnić prezydentowi (108 opinii)
- 2 W co gra Lechia? Oferta za Durmusa (63 opinie)
- 3 Urodziny, bonus, zniszczony motocykl (36 opinii)
- 4 Gedania wypisała się z walki o awans (32 opinie)
- 5 Kosztowna porażka Bałtyku. Spadek bliski (78 opinii)
- 6 Arka bez baraży. Prezydent zabrał głos (295 opinii) LIVE!
Ligowiec Roku 2019. Eksperci oceniają cz. 1. Głosuj do północy 2 lutego
O północy 2 lutego zamkniemy głosowanie w 8. Plebiscycie na Najlepszego Ligowca Roku 2019 w Trójmieście. Po cyklu wywiadów z nominowanymi, zamieszczamy opinie ekspertów na ich temat. Rekomendacji udzielili: Marcin Lijewski, Andrea Anastasi, Jarosław Hodura, Filip Dylewicz, Jerzy Jastrzębowski i Mateusz Rompkowski. Prezentujemy je w odwrotnej kolejności od miejsc zajmowanych przez kandydatów do tytułu po dwóch tygodniach wyborów. 31 stycznia dla pozycji 6-11, a 1 lutego 1-5. Oczywiście ta klasyfikacja może jeszcze się diametralnie zmienić. Wybranym kandydatom możecie przydzielić 3, 2 lub 1 punkt, klikając w poniższy link.
GŁOSUJ
Mateusz Wróbel to skomplikowany człowiek, który nie był łatwym gościem do prowadzenia. Czasem pracował jak koń i praca z nim była wielką radością. A czasem nie robił nic i ciężko było go nakłonić, aby dał z siebie więcej poza treningami. Długo nie mógł pojąć, że jeśli chce się coś osiągnąć, trzeba zainwestować w siebie - to, w jaki sposób się odżywia, ile czasu poświęca się na regenerację itp.
Choć już razem nie pracujemy, obserwuję go i wiem, że mocno zmienił postępowanie. Jest tak zaangażowany, jak od niego oczekiwałem, razem z Damianem Wleklakiem. Cieszę się, że dobrze mu idzie i musi wiedzieć, że to nie jest szczęście ani przypadek. Jego dobre występy w tym sezonie to wyłącznie zasługa jego ciężkiej pracy i mam nadzieję, że nie zejdzie z tej ścieżki. Mateusz musiał dojrzeć do pewnych rzeczy i widzę, że dojrzał. Nie wiem, czy zostanie na kolejne lata w Gdańsku, czy będzie rozwijał się gdzie indziej, ale decyzja należy do "Wróbelka".
Jeśli pokaże, że potrafi utrzymać powtarzalność na wysokim poziomie i nie będzie przeplatał lepszych meczów słabszymi, myślę, że może myśleć o reprezentacji Polski. To prawdziwy "harpagan", potocznie mówiąc - nie do zarżnięcia. Jeśli pracuje na serio, to robi to na 300 procent. Dysponuje niesamowicie silnym rzutem i jest dynamicznym zawodnikiem, ma wszystko to, co musi mieć piłkarz ręczny. Musi tylko trzymać się tego, aby być systematycznym, perfekcjonizm musi stać się jego rutyną i widzę, że tak się dzieje. Mocno trzymam za niego kciuki.
Plebiscyt na Najlepszego Ligowca 2019 Roku - głosuj do 2 lutego, wyniki po dwóch tygodniach i zasady plebiscytu
Marcin Janusz jest bardzo interesującą osobą. Z każdym sezonem udowadnia, że staje się lepszym siatkarzem i myślę, że w przyszłości pokaże nam jeszcze niejedno, bo wciąż jest młodym człowiekiem. Nie boi się ciężkiej pracy, dzięki której może wspinać się na wyżyny swoich umiejętności. Na boisku ma odpowiedzialną rolę i trzeba mu oddać, że świetnie się w niej odnajduje. Wyróżnia go inteligencja, ma wiele pomysłów na grę i potrafi podejmować szybkie decyzje w krótkim czasie. To właśnie te cechy sprawiły, że zainteresowaliśmy się jego pozyskaniem do Trefla Gdańsk w 2018 roku.
Ma za sobą występy w reprezentacji Polski, choć przez dużą konkurencję w składzie musi poczekać na tę prawdziwą szansę. Pokazał już chociażby podczas gry w Lidze Narodów czy w Pucharze Świata, że zasługuje na grę z orłem na piersi, ale to od niego zależy, czy znajdzie się w kadrze Vitala Heynena podczas igrzysk olimpijskich w Tokio. Z pewnością posiada wszelkie predyspozycje, by w przyszłości stanowić o sile biało-czerwonych.
Niewiele osób wie, że Marcin lubi grać na pianinie. Zakochałem się, gdy po raz pierwszy usłyszałem jego grę. To ciekawe, bo harmonię i spokój, którą zachowuje podczas tworzenia muzyki, potrafi przenieść na warunki boiskowe.
Karol Czyż zaczynał pracę trenerską, gdy w Ogniwie były ciężkie czasy. Można powiedzieć, że była to walka o przeżycie klubu. Na boisku się rozminęliśmy, nie zagraliśmy wspólnie chyba żadnego meczu. Natomiast jako szkoleniowcy szybko znaleźliśmy wspólny język. Przyszło nam budować drużynę z młodych zawodników, ewentualnie posiłkowaliśmy się adeptami z Floty Gdynia, bo ci najlepsi poodchodzili do Arki Gdynia bądź Lechii Gdańsk. Nie mieliśmy wielkiego wyboru. Lata, w których pracował mój ojciec, gdy w ciągu roku na treningach przewijało się po 300 chłopaków, minęły.
Nie powiem, że już wtedy, gdy Karol został moim asystentem w pierwszej drużynie, miałem takie wyczucie i wiedziałem, że będzie dobrym trenerem. Natomiast widziałem, że bardzo mu zależy, aby zaistnieć jako szkoleniowiec. Z racji tego, że ja grałem w ataku, a Karol w młynie, to także podzieliliśmy się obowiązkami, jeśli chodzi o poszczególne formacje. Oczywiście brał udział w odprawach i miał wpływ na skład, który wystawialiśmy. Starałem się też go chronić. W sezonie, w którym ostatecznie spadliśmy z ekstraligi, zarząd przed ostatnią rundą chciał mu przekazać drużynę, ale powiedziałem, że ewentualne niepowodzenie wezmę na siebie, aby Czyż na starcie nie miał zapisanej degradacji.
Obecnie Ogniwo jest mistrzem Polski, a chłopaki, którzy wtedy zaczynali - Piotr Zeszutek czy Marek Przychocki - są czołowymi postaciami drużyny. Oczywiście postępu nie byłoby, gdy nie znalazły się pieniądze na sprowadzenie zawodników, ale w tym sukcesie jest też wielka praca trenera. Gdy ja bardziej bazowałem na zawodniczym doświadczeniu i intuicji, on jest szkoleniowcem, który cały czas się dokształca, stara się być jak najbliżej nowoczesnej wiedzy na temat rugby. Kibicuję mu, gdyż preferuje rugby, które mi się podoba, w pewnym stopniu totalne, gdy wszyscy zawodnicy bronią i atakują. Stawia na formację ataku, szybkość w grze. Dla kibiców to zdecydowanie ciekawsze niż gra, która zrozumiała jest tylko dla fachowców.
Dobrze, że Czyż jest w sztabie reprezentacji Polski seniorów. To pokazuje, że ma ambicje. Wierzę, że niedługo wrócimy do selekcjonera Polaka i życzę, aby wtedy Karol był przygotowany w pełni do prowadzenia kadry i dostał taką propozycję.
Krzysztof Szubarga wyróżnia się dzięki prawdziwym cechom przywódcy samca alfa. Fani koszykówki, my, jako zawodnicy, koledzy z drużyny lub rywale zawsze pamiętamy o tym, że nigdy się nie poddaje, wierzy w drużynę i ciągnie ją za sobą. Nigdy nie bał się podnieć głosu na graczy, którzy teoretycznie w hierarchii mogli być ponad nim. Jest drogowskazem, dobrym mentorem całej drużyny, którą motywuje i z której stara się wyciągnąć maksimum. Dzięki temu w pełni zasługuje, by być kapitanem, bo niełatwo znaleźć szacunek w oczach 12 samców, którzy chcą być jak najlepsi. Takie cechy są wrodzone, tego nie da się nauczyć.
Musimy pamiętać o jego ciężkiej kontuzji. Postawiona diagnoza mówiła, że Krzysztof prawdopodobnie nie wróci do zawodowego sportu, a okazało się, że zrobił to, w dodatku z wielkim przytupem. Jest nie tylko mentalnym wzorem w drużynie Arki, ale przede wszystkim jest zawodnikiem, który decyduje o sile tej drużyny, która występowała na parkietach Eurocupu i bije się o najwyższe cele w Polsce. To nie tylko obrazuje nam stronę koszykarską, ale przede wszystkim mentalną, co jest jego prawdziwą mocą. Zdołał się podnieść, a ciało pozwoliło mu, by znowu wskoczył na bardzo wysoki poziom, który prezentuje do dziś.
Sama jego postawa, to, ile daje drużynie, jak wygląda, jak się porusza, powinno wzbudzać szacunek i pozwolić Krzysztofowi w zajęciu czołowego miejsca w plebiscycie, za co osobiście trzymam kciuki.
W żadnym wypadku nie jestem zazdrosny, że Piotr Stokowiec powtórzył moje osiągnięcie z 1983 roku, a jeszcze dołożył do tego brązowy medal ligowy. Cieszymy się, że Lechia znów jest na świeczniku. Takich sukcesów, wraz z moim asystentem z 1983 roku - Józefem Gładyszem życzyliśmy zresztą trenerowi już na przełomie 2018 i 2019 roku, gdy w klubie było spotkanie opłatkowe.
Ze swojego doświadczenia wiem, że w pucharowym finale trudno cokolwiek przewidzieć, bo często bywa on loterią. Decyduje dyspozycja dnia, a i trochę szczęścia jest potrzebne. Nie do końca też wiadomo, jak w meczu takiej rangi reagować będą piłkarze. W dodatku na postawę zespołu ma wpływ oprawa. I nie tylko chodzi o to, że teraz gra się na Narodowym w Warszawie, bo i my, choć 36 lat wcześniej graliśmy o Puchar Polski w Piotrkowie Trybunalskim, to też przyjechało za nami kilka tysięcy kibiców i też mogliśmy poczuć, że to wyjątkowe wydarzenie.
Trenera Stokowca cenię, bo uważam, że wykonuje w Lechii świetną robotę. Przede wszystkim dobrze ocenia możliwości zespołu i dopiero do tego dobiera odpowiednią taktykę. To niezwykle istotne, aby nie było przerostu formy nad treścią i szkoleniowiec dobierał strategię gry do zawodników, którymi dysponuje, a nie odwrotnie. Przecież nie można chcieć grać jak Barcelona, jak nie ma się takich wykonawców. A w Lechii widać, że każdy zawodnik ma do wypełnienia konkretną rolę i to jest klucz do sukcesu.
Podoba mi się również to, że trener Stokowiec stawia na młodzież. Oczywiście 15-latek od razu nie zacznie grać regularnie w ekstraklasie, ale debiut takiego zawodnika to sygnał tak dla niego, jak i dla pozostałej, klubowej młodzieży, że jeśli będą czynić postępy, to dostaną szansę w lidze. Oczywiście szkoleniowiec musi odpowiednio zbalansować drużynę z młodzieży i doświadczonych graczy. Szkoda, że trener czasem staje przed murem, bo odnoszę wrażenie, że nie wszystkie wybory personalne zależą od niego. Jednak wydaje się, że w każdej sytuacji wie, jak z tych klocków, które ma do dyspozycji, złożyć wartościową drużynę. Wierzę, że sobie poradzi i teraz oraz sensownie poskłada to, czym będzie dysponować wiosną.
Petr Polodna to superzawodnik i wspaniały kolega. Na meczach i na treningach był wzorem zarówno jako sportowiec, jak i kolega z szatni. Kiedy trafił do nas, żartowaliśmy, że wygląda jak wokalista Ed Sheeran i gdy tylko w radiu leciała jego piosenka, wszyscy śmiali się, że to śpiewa "Poli".
To facet, którego raz, może dwa widziałem, kiedy się nie uśmiecha i miało to miejsce podczas meczu. Bardzo pozytywnie usposobiony człowiek. To gość ze "starej szkoły", gdzie więcej opiera się na grze krążkiem i przeglądzie pola, mniej na fizyczności. Hokej jest dziś bardziej kontaktowy, ale Petr pokazuje, że na lodzie można być gentlemanem i ogrywać rywali z uśmiechem na ustach.
W grze nie musi używać ciała, pokonuje przeciwników techniką, umiejętnością utrzymania się przy krążku i przeglądem pola. Poziomem na pewno należy do czołowych graczy naszej ligi. Pytanie, jak długo będzie jeszcze chciał grać, na ile wystarczy mu motywacji. Ma małego synka i pewnie chciałby spędzać z nim więcej czasu i poświęcić się mocniej roli ojca. Wiadomo, że zostając przy hokeju, musi liczyć się z ciągłymi wyjazdami. Na pewno będzie dobrym trenerem młodzieży, jeśli się na to zdecyduje.
WYWIADY Z KANDYDATAMI DO TYTUŁU NAJLEPSZY LIGOWIEC ROKU 2019 W TRÓJMIEŚCIE (kolejność alfabetyczna)
Barbora Balintova, koszykówka, Arka Gdynia
Karol Czyż, trener rugbistów, Ogniwo Sopot
Marcin Janusz, siatkarz, Trefl Gdańsk
Dusan Kuciak, piłkarz, Lechia Gdańsk
Krystian Pieszczek, żużel, Zdunek Wybrzeże Gdańsk
Petr Polodna, hokej, Lotos PKH Gdańsk
Pavels Steinbors, piłka nożna, Arka Gdynia
Piotr Stokowiec, piłka nożna, Lechia Gdańsk
Krzysztof Szubarga, koszykarz, Asseco Arka Gdynia
Marko Vejinović, piłkarz, Arka Gdynia
Mateusz Wróbel, piłkarz ręczny, Torus Wybrzeże Gdańsk
Kluby sportowe
Opinie (6) 7 zablokowanych
-
2020-01-31 14:36
(1)
Rompek super wypowiedź o Petrze! :-)
- 6 0
-
2020-02-01 03:00
ano tak
po prostu tak jest i tyle
- 0 0
-
2020-01-31 15:45
Bezapelacyjnie prezes Adam Mandziara - rozłożył na łopatki 3. zespół poprzedniego sezonu wyprzedając co najlepsze (1)
- 10 0
-
2020-01-31 22:25
Ile można żyć na kredyt? Wierzyciele coraz bardziej nerwowi, a i komisja weryfikacyjna ligi chyba zamierza poważniej podchodzić
- 1 1
-
2020-02-01 08:00
Do opisu Szubargi dodano zdjęcie Dylewicza
- 2 1
-
2020-02-01 08:22
do tego wyżej
i prawidłowo bo to Dylewicz wypowiada się na temat Szubargi
wystarczy czytać ze zrozumieniem- 1 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.